Aktualności Wiadomości branżowe

Szacowanie rzeczywistej liczby użytkowników miast dużym wyzwaniem. Statystycy wykorzystują dane z nowoczesnych źródeł

Szacowanie rzeczywistej liczby użytkowników miast dużym wyzwaniem. Statystycy wykorzystują dane z nowoczesnych źródeł
Różnica między liczbą rezydentów a rzeczywistą liczbą osób codziennie przebywających w Warszawie może sięgać nawet niemal pół miliona. Rozbieżności są dostrzegalne przede wszystkim w dużych miastach i ich

Różnica między liczbą rezydentów a rzeczywistą liczbą osób codziennie przebywających w Warszawie może sięgać nawet niemal pół miliona. Rozbieżności są dostrzegalne przede wszystkim w dużych miastach i ich obszarach funkcjonalnych. Precyzyjne dane populacyjne są tymczasem niezbędne w kształtowaniu usług społecznych i zdrowotnych, edukacyjnych, opiekuńczych, a także w planowaniu inwestycji infrastrukturalnych. W statystyce coraz częściej dane z oficjalnych źródeł, takich jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, są uzupełniane o te pochodzące od operatorów sieci komórkowych czy kart płatniczych.

Bardzo dużo polityk publicznych, takich jak np. subwencja oświatowa, przyznawana przez ministerstwo, ale też wszelkie środki unijne, środki na infrastrukturę, jest wyznaczanych na podstawie oficjalnej liczby mieszkańców. Z punktu widzenia dużych miast jest to problem, ponieważ dostajemy mniejsze środki na mieszkańca, a tak naprawdę tych mieszkańców mamy więcej. To jest też bardzo skomplikowane, jeżeli chodzi np. o okręgi wyborcze, które również są wyznaczane na podstawie oficjalnej liczby mieszkańców – mówi w wywiadzie dla agencji Newseria Krzysztof Gubański, kierownik zespołu ds. analiz i pozyskiwania danych Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.

Z danych zebranych przez Obserwatorium Polityki Miejskiej i Regionalnej wynika, że rozbieżności między liczbą osób zameldowanych a liczbą rezydentów miast są największe właśnie w dużych miastach i ich obszarach funkcjonalnych. Na pierwszym miejscu pod tym względem wśród dużych miast jest Warszawa. W pierwszej dziesiątce wśród gmin są natomiast podwarszawskie Ząbki (18 proc. różnicy i pierwsze miejsce) oraz Lesznowola, Piaseczno, Brwinów i Łomianki (po 17 proc.).

– Zadajemy sobie pytanie, ile mieszkańców ma Warszawa. Oficjalne statystyki, które się opierają na przykład na danych Głównego Urzędu Statystycznego, mówią o około 1,8 mln osób. Z obserwacji różnych innych źródeł, takich jak telefony komórkowe czy karty płatnicze, wiemy, że tych osób, które codziennie przebywają w Warszawie, jest o wiele więcej, około 2 mln, a jeszcze więcej, jeżeli doliczymy do tego osoby, które po prostu nie mieszkają na stałe w Warszawie, ale tutaj się uczą czy pracują, czyli korzystają z infrastruktury. To jest ważne dla miasta dlatego, że chcemy wiedzieć, ile jest potencjalnie użytkowników infrastruktury, na przykład transportu publicznego, ile potencjalnie osób też tutaj korzysta ze służby zdrowia, z edukacji – wskazuje Krzysztof Gubański.

A to już wiesz?  Polska wciąż w unijnym ogonie pod względem rozwoju sektora biogazu. Nie pomogła specustawa, barierą pozostają wysokie koszty

Jednym ze sposobów doszacowania liczby mieszkańców jest wykorzystanie informacji udostępnionych przez operatorów sieci komórkowych. Z danych telematycznych kupionych od Orange wynika, że medianowa liczba osób przebywających w Warszawie to 2 mln 243 tys., z czego 1,8 mln to mieszkańcy, 378 tys. to regularni goście, tacy jak mieszkańcy obszaru metropolitarnego, a 78 tys. to turyści.

– Jesteśmy bardzo przywiązani do słowa „mieszkaniec”, a czym innym jest np. „rezydent”, czyli osoba, która może przebywać przez długi okres na terenie miasta, ale np. posiada więcej niż jedno mieszkanie albo więcej niż jeden ośrodek życia. Nie ma jednego źródła danych, które jest idealne. Najlepiej łączyć ze sobą rozmaite źródła, te oficjalne, takie jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, NFZ, dane meldunkowe, z danymi, które też są dostępne dzięki nowym technologiom, dzięki telefonom komórkowym, dzięki kartom płatniczym. I dopiero kiedy łączymy ze sobą te dane, to mamy wrażenie, że widzimy realną liczbę osób, które przebywają na terenie miasta – ocenia kierownik zespołu ds. analiz i pozyskiwania danych Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.

Dokładne oszacowanie liczby osób funkcjonujących na terenie miasta jest kluczowe nie tylko z punktu widzenia planowania usług miejskich czy projektowania infrastruktury. Ma to również przełożenie na kwestie związane z rynkiem pracy czy usługami oraz świadczeniami społecznymi i zdrowotnymi.

– Zmiany w strukturze wieku ludności, które zachodzą, są niekorzystne dla rynku pracy, bo mamy coraz mniej osób, które mogą na tym rynku być, podczas gdy ze względu na przedłużanie życia ludzkiego i rosnącą liczbę osób starszych mamy coraz więcej osób, które nie uczestniczą w tym rynku, właśnie z racji zarówno wieku, jak i kondycji zdrowotnej. Mówimy o tym, zapotrzebowanie na usług sektora zdrowia też jest z tym związane. Jeżeli schodzimy na niższe szczeble administracyjne, to władze samorządowe przecież są odpowiedzialne za organizację życia ekonomicznego i społecznego na danym terytorium. One muszą wiedzieć, jaki jest skład tej populacji, muszą wiedzieć, czy potrzeba jest żłobków, przedszkoli, opieki dla osób starszych, jakie mają potrzeby osoby starsze, czy mieszkają samotnie, czy mieszkają z rodziną. Liczymy nie tylko osoby, ale liczymy także to, ile jest gospodarstw domowych, w których te osoby żyją, i jaki jest skład tych gospodarstw – dodaje prof. dr hab. Irena Kotowska, członkini Rządowej Rady Ludnościowej.

A to już wiesz?  Ericsson uruchomił program pomocy humanitarnej dla Ameryki Centralnej i Karaibów.

Udoskonalenie szacowania liczby osób przebywających w danym obszarze i precyzyjna ocena celu oraz częstotliwości takich wizyt ma znaczenie również dla turystyki. Na podstawie danych telematycznych można skutecznie raportować ruch turystyczny. Do zbierania statystyk na temat strony podażowej (np. miejsc noclegowych) coraz częściej wykorzystywany jest web scrapping, czyli automatyczny proces zbierania danych ze stron internetowych. W przypadku bazy noclegowej w Polsce jest to przede wszystkim Booking.com i Hotels.com. Dzięki tej metodzie w latach 2020–2024 dodano ponad 1,5 tys. obiektów niekategoryzowanych. W samym 2024 roku dodano natomiast 722 obiekty, w których nocowało 344 tys. turystów (ponad 1 mln noclegów).

– Szersze wykorzystanie danych cyfrowych w statystyce turystyki może nam przynieść szereg wymiernych korzyści w postaci lepszego zrozumienia, poznania najmu, zakwaterowania przez turystów, szczegółowszych informacji na temat wydatków turystów za granicami kraju, w naszym kraju, na podstawie danych kart płatniczych, a także informacji z danych z telefonii komórkowej, z których można po prostu w trybie dziennym, wręcz godzinowym, pozyskiwać informacje na temat przemieszczania się turystów na niskich poziomach agregacji czy na poziomie miast czy gmin – wskazuje Łukasz Zadorożny, kierownik Ośrodka Statystyki Sportu i Turystyki w Urzędzie Statystycznym w Rzeszowie.

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy


Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x