Aktualności Wiadomości branżowe

Polska gospodarka potrzebuje nowych silników wzrostu. W kolejnej dekadzie czeka nas trudna transformacja

Polska gospodarka potrzebuje nowych silników wzrostu. W kolejnej dekadzie czeka nas trudna transformacja
Polska gospodarka po 35 latach dynamicznego rozwoju stoi przed koniecznością fundamentalnej zmiany modelu wzrostu. – Jego dotychczasowe motory wyczerpują się, a przed krajem zadanie transformacji w kierunku gospodarki 3.0, opartej na

Polska gospodarka po 35 latach dynamicznego rozwoju stoi przed koniecznością fundamentalnej zmiany modelu wzrostu. – Jego dotychczasowe motory wyczerpują się, a przed krajem zadanie transformacji w kierunku gospodarki 3.0, opartej na innowacjach i cyfryzacji – mówi Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan. Kluczowe atuty, takie jak strategiczne położenie i wykształcony kapitał ludzki, wciąż stanowią potencjał, jednak ich wykorzystanie wymaga strategicznego planowania, dywersyfikacji eksportu oraz rewizji obciążeń regulacyjnych, takich jak unijny system ETS2.

– Przez ostatnie 35 lat rozwijaliśmy się dzięki funduszom unijnym, kapitałowi ludzkiemu i niskim kosztom pracy. W perspektywie następnej dekady widzimy przed sobą potężny mur i musimy przeskoczyć w rozwoju gospodarczym na zupełnie inny model gospodarki, tak zwanej 3.0, opartej na przykład na innowacjach, cyfryzacji, ale będzie to proces długotrwały, żmudny i niekoniecznie on się zakończy sukcesem w przypadku Polski – mówi agencji informacyjnej Newseria Mariusz Zielonka. – Patrząc na to, jak się rozwijamy, to my nadal jesteśmy zieloną wyspą na mapie Unii Europejskiej. Mamy blisko 3-proc. wzrost gospodarczy. Ale jeśli spojrzymy na to, że my wzrastamy dzięki temu, że konsumujemy, a jest nas z roku na rok coraz mniej, to widzimy, że element konsumpcyjny wyczerpuje się w polskiej gospodarce i czas zdecydowanie zacząć działać bardziej strategicznie.

Jak wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny, PKB Polski per capita od 1990 do 2023 roku wzrósł o 209 proc. Trzydzieści pięć lat temu w PPP (parytet siły nabywczej) stanowił on 41 proc. średniego PKB państw wchodzących w skład dzisiejszej UE. W 2023 roku było to już 81 proc. W liczbach bezwzględnych zwiększył się ponad 10-krotnie od 1995 roku, gdy wynosił ok. 350 mld zł, do ponad 3,6 bln zł w 2024. Polska wciąż jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie. W II kwartale br. urosła o 3,3 proc. rok do roku wobec wzrostu o 3 proc. w całym 2024 roku. Motorem wzrostu polskiej gospodarki jest konsumpcja, choć ekonomiści od kwartałów liczą na widoczną poprawę w inwestycjach, co ma być m.in. pokłosiem absorpcji środków z KPO.

A to już wiesz?  Jedzenie orzechów pomocne w zapobieganiu depresji. Ryzyko wystąpienia choroby można zredukować nawet o niemal jedną piątą

Dotychczas mieliśmy dużo przewag, które pozwalały nam wzrastać i wyróżniać się na tle Unii Europejskiej. Mamy jeszcze kilka asów w rękawie. Na pewno nasze położenie, które pozwala nam być hubem przesyłowym między Europą Zachodnią a Europą Wschodnią czy Azją, pozwala nam na ściąganie biznesu do nas i jednocześnie z tym biznesem przychodzi także know-how – wylicza ekonomista. – Mamy nadal ogromny potencjał w kapitale ludzkim, wykształconych młodych ludzi, którzy mogą stanowić trzon tego wzrostu. Mamy również napędzającą się gospodarkę poprzez wzrost wynagrodzeń, żyje nam się lepiej każdego roku i to wpływa na to, jak jesteśmy postrzegani na zewnątrz Europy, co jednocześnie przyciąga w dłuższym aspekcie inwestycje.

Jednak dotychczasowe silniki wzrostu powoli się wyczerpują. W minionych dekadach Polska rozwijała się dzięki napływowi środków z Brukseli, ale także taniej sile roboczej, przedsiębiorczości Polaków i silnym związkom (głównie eksportowi) z gospodarką niemiecką, która przez lata była koniem pociągowym UE. Ta maszyna się jednak zacięła po odcięciu taniego gazu z Rosji. Kanclerz Friedrich Merz przyznał, że niemiecka gospodarka mierzy się z problemami strukturalnymi. Tymczasem jedna czwarta polskiej wymiany handlowej oparta jest na handlu z Niemcami. Ponadto wynagrodzenia pracowników w Polsce rosną szybciej niż produktywność.

– Naszą – czy Unii Europejskiej w szerszej perspektywie – główną bolączką jest fakt, że my nie rewidujemy naszych planów. Nadal chcemy wprowadzać system ETS2 w czasach bardzo niestabilnych geopolitycznie. Mówimy Chiny, mówimy USA, więc Europa powinna w szybszym tempie zrewidować swoje plany, które mogą mieć bardzo negatywny wpływ na firmy europejskie, w tym polskie, jak również na obywateli w Europie, bo system ten narzuca kolejne obciążenia, de facto odsuwając naszą konkurencyjność w stosunku do tego, co się dzieje w Europie i na świecie – wskazuje słabe punkty Mariusz Zielonka.

A to już wiesz?  Politechnika Gdańska otwiera Centrum Civitroniki

Coraz poważniejszym problemem polskiej gospodarki jest szybko rosnący deficyt budżetowy i zadłużenie sektora publicznego. Na 2026 rok rząd zaplanował dochody budżetu w wysokości ok. 647 mld zł oraz wydatki ok. 918,9 mld zł, co oznacza deficyt rzędu 271,7 mld zł, czyli 6,5 proc. PKB. Zdaniem głównego ekonomisty Konfederacji Lewiatan jest to budżet tak napięty, że jakiekolwiek nieprzewidziane wydatki mogą zachwiać jego stabilnością. Dały temu wyraz we wrześniu dwie agencje ratingowe, Fitch i Moody’s, obniżając perspektywę ratingu ze stabilnej do negatywnej.

– Nigdy nie odgrywaliśmy i nigdy nie będziemy odgrywali kluczowej roli w obszarze produkcji. Mamy już w tej chwili wyodrębnione pewne nisze, np. dotyczące produkcji baterii czy produkcji samochodów elektrycznych, niekoniecznie osobowych. Motoryzacja jest dosyć dużą branżą w polskim przemyśle i może stanowić w przyszłości koło zamachowe, kiedy postaramy się bardziej zdywersyfikować nasz eksport – wskazuje ekonomista. – W tej chwili głównie sprzedajemy do Europy Zachodniej, głównym odbiorcą naszego eksportu są Niemcy. Wydaje się, że kluczowa jest jednak pewna dywersyfikacja eksportu, żeby znaleźć nowe rynki zbytu dla naszych produktów.

Szansą dla Polski może być przyjęcie do nieformalnej grupy G20, w której pracach strona polska już kilkakrotnie brała udział, a polscy politycy coraz częściej zabiegają o takie zaproszenia. Na początku września prezydent Karol Nawrocki poinformował o zaproszeniu go przez Donalda Trumpa na szczyt G20, który odbędzie się w 2026 roku w Miami. Gest ten jest interpretowany jako początek włączania Polski do grona najważniejszych państw świata, decydujących o polityce finansowej. Zwłaszcza że PKB Polski przekroczył niedawno bilion dolarów, co miałoby być dodatkowym argumentem.

 Daje nam to bardziej wizerunkową korzyść, pewną bliskość geopolityczną do najważniejszych decyzji, jakie zapadają na arenie międzynarodowej – będziemy uczestnikami najważniejszych decyzji, które zapadają wśród państw najbardziej rozwiniętych. To może mieć wpływ na podniesienie naszej atrakcyjności inwestycyjnej – podkreśla Mariusz Zielonka.

A to już wiesz?  Mikołaj kocha wszystkie grzeczne dzieci

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy


Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x